Pierwowzorem pieniądza były przedmioty wartościowe,
ale zanim doszło do ich powszechnego uznania jako miernika wartości,
istniał handel wymienny - takie pobieżne informacje docierają do nas na
lekcjach historii, jednak dla osób pragnących zgłębić wiedzę na ten
temat, nie mogą być one wystarczające.
Dziś dokładnie nie wiadomo, kiedy homo sapiens zaczął doceniać swoją
pracę oraz znalezione przedmioty i traktować je jak swoją własność oraz
żądać za nie od pobratymców coś równie wartościowego. Istnieje
przypuszczenie, że "wynalazku" tego mógł dokonać homo erectus lub inny
nieistniejący już gatunek. Faktem jest, że narzędzia stosuje dziś wiele
gatunków zwierząt, jednak nie ma dowodów na to, że traktują je jako coś
wartościowego - nie przywiązują się do nich, porzucają, a w miarę
potrzeby poszukują innych. Prawdopodobnie w momencie, kiedy człowiek
zaczął specjalizować się w wykonywanych zadaniach, np. rolnictwie czy
myślistwie i pojawiła się swego rodzaju "nadprodukcja", czyli
wyprodukował więcej niż sam lub z rodziną mógł skonsumować, zaczął
doceniać owoce swojej pracy i wymieniał się z innymi osobnikami na
wyroby, które go interesowały. Tak pojawił się handel wymienny, lecz nie
była to zbyt wygodna forma. Przede wszystkim brakowało ogólnie
przyjętego miernika wartości i często bardzo trudno było znaleźć
chętnego na swoje wyroby, a w przypadku żywności towar nie sprzedany w
porę ulegał zepsuciu. Człowiek poszukiwał już wtedy ogólnie pożądanego
środka wartości, który spełniałby kilka podstawowych funkcji: nie
ulegałby zepsuciu, był łatwy do przechowywania i zawsze chętnie
przyjmowany przez innych. W różnych kulturach rolę takiego "pieniądza"
spełniały muszelki kauri, sól czy grudki kruszcu (najczęściej srebra).
Te ostatnie miały największe szanse dalszego rozwoju ze względu na
trwałość i brak podatności na wpływ czasu. Istniał jeszcze jeden mały
problem, mianowicie przy każdej transakcji należało odważyć pożądaną
ilość kruszcu, np. w starożytnym Egipcie na targu trzeba było aż
2-krotnie odważać srebro, kiedy coś sprzedaliśmy, a następnie kupiliśmy.
W Egipcie mianowicie używano "złomu srebrnego". Aby zlikwidować tę
niedogodność, Fenicjanie wpadli na pomysł, aby "stemplować" grudki
kruszcu określeniem wagi oraz sygnaturą władcy, co miało podkreślać
autentyczność stempla i wzbudzać zaufanie ludności. Stąd już bardzo
bliska droga do monety w formie, jaką znamy obecnie, lecz należało
jeszcze pokonać wieloletnie przyzwyczajenie ludności do ważenia. Ponadto
stemplowano grudki kruszcu o różnych kształtach, co nie wyglądało zbyt
estetycznie. Dopiero, kiedy zaczęto stemplować topione "kulki", wówczas
pod wpływem uderzenia spłaszczały się tworząc prototyp monety. Taka
forma pieniądza szybko się upowszechniła ze względu na wygodę zawierania
transakcji, lecz już wtedy pojawili się chętni chcący "zarobić" na
oszustwie: fałszerze stemplujący zaniżone wagą lub próbą grudki kruszcu,
ale znacznie groźniejsze dla nich było podszywanie się pod imię władcy i
psucie jego reputacji. Zrozumiałe więc, że równocześnie z fałszerzami
pojawiły się surowe kary dla amatorów nielegalnego zarobku.
Istniały większe lub mniejsze reformy, lecz zawsze opierały się one na
monecie, na kolejną wielką reformę trzeba było jeszcze poczekać. Było
nią pojawienie się pieniądza papierowego. Wprawdzie używano go wcześniej
w Chinach, ale na rynku Europy jego debiut nie był zbyt udany. Pojawił
się w związku z wojnami - spełniał zadanie gwaranta wypłacenia
zobowiązań na określoną sumę pieniędzy, lecz po zakończeniu kosztownych
działań wojennych nawet zwycięzca miał często problemy z tego typu
zobowiązaniami. Rezultat był taki, że ludność bardzo sceptycznie
odnosiła się do nowej formy pieniądza, która nie miała takiego pokrycia
jak srebrne czy złote monety. Dopiero zmiana polityki państw po I wojnie
światowej upowszechniła pieniądz papierowy. Był on wygodniejszy w
użyciu, chociaż łatwiej było go zniszczyć niż monetę. Moneta zaczęła
spełniać rolę pieniądza zdawkowego.
Dziś stoimy u progu kolejnej wielkiej reformy, mianowicie wprowadzeniu
pieniądza plastikowego. Coraz bardziej popularne dziś karty kredytowe
mają jeszcze liczne ograniczenia, ale jakież wygodne byłoby pobieranie
wypłaty na taka kartę i płacenie nią w dowolnym punkcie sprzedaży, nawet
tym wirtualnym dostępnym w Internecie. Dla nas oznaczałoby to brak
problemów z tzw. resztą czy rozmienianiem grubszych pieniędzy. Poza tym
nie potrzeba walizek do przenoszenia większych sum - na kartę zmieści
się przecież dowolna ich ilość. Zmniejszą się koszty wytworzenia, gdyż
produkcja monet i banknotów jest bardzo kosztowna. Czy wprowadzenie
nowego pieniądza znów napotka sceptycyzm ludności, czy też nowe
pokolenie znacznie chętniej przodkowie zaakceptuje wygodę i innowacje w
tej dziedzinie? Tą część historii pieniądza piszemy my sami...
Brzęcząca moneta przetrwała wprawdzie wprowadzenie banknotów, lecz czy
przetrwa pieniądz plastikowy? Podobnie jak monety złote i srebrne bite
są dziś tylko dla kolekcjonerów, bo ich miejsce w handlu zastąpiły
banknoty prawdopodobnie zbliżony los czeka je same. Chociaż z drugiej
strony pewnie człowiekowi tak trudno było rozstać się z monetą, bo
towarzyszyła mu od tysięcy lat, natomiast historia banknotu jest dużo
krótsza. Lecz przyszłość ujawni się sama, potrzeba nam tylko jednego:
cierpliwości. |