Herb rodu
ks. Hohenlohe-
Oehringen
Hohenlohe--Jngellingen
<< POWRÓT <<
Herb ks. Hohenlohe-lngelfingen złożony wielopolowy.
Tarcza sercowa - mała tarcza umieszczona w środku w kolorze czerwonym z
leżącą na niej koroną książęcą.
Pierwsze pole złote z czarnym dwugłowym orłem Rzeszy, drugie - błękitne z
trzema srebrnymi liliami heraldycznymi, w trzecim - srebrnym, dwa - jedne
nad drugim, czarne lamparty (herb rodowy), w czwartym podzielonym poziomo w
górnej części czarnej umieszczony jest zloty lew,
w dolnej szachownica złoto - czarna.
W klejnocie znajduje się pięć hełmów, w których kolejno umieszczone są:
- Stojący złoty lew w koronie, z której wychodzą trzy pióra strusie (dwa
srebrne jedno błękitne),
- drugi - srebrny orzeł z czerwonymi skrzydłami,
- trzeci środkowy z mitrą, nad którą umieszczone są trzy czerwone
strusie pióra ze srebrną lilią heraldyczną,
- czwarte - dwa srebrne rogi,
z każdego po sześć złotych włóczni
z liśćmi lipy,
- piąty-pomiędzy czarnymi bawolimi rogami złoty lew.
Trzymacze: złoty, wnętrze błękitno -purpurowej lew trzymający srebrny
proporzec z trzema złotymi płomieniami. Z drugiej strony czarny lampart
z koroną szlachecką na głowie trzymający czarny proporzec z dwoma złotymi
koronowanymi lwami.
Pod spodem na taśmie umieszczona dewiza rodu: „Ex flammis orior"
(Z płomieni powstaniesz).
Cały herb umieszczony jest na rozłożonym płaszczu gronostajowym.
|
|
Są starym rodem niemieckim wywodzącym się z
Frankonii, gdzie znani byli już w II wieku. Protoplastą był Konrad von
Weikersheim, którego synowie nabyli miejscowość Hohlach niedaleko
Würzburga i przyjęli nazwisko Hohenlohe. Tytuł hrabiowski otrzymali w 1235
r.
W
XIII wieku bracia Henryk, Andrzej i Fryderyk porzucili wielkopańskie życie
i szukali szczęścia w szeregach rycerzy Najświętszej Marii Panny Domu
Niemieckiego zwanych Krzyżakami. Najstarszy z rodzeństwa, Henryk, zapisał
Krzyżakom cały swój majątek i z czasem został wielkim mistrzem zakonu.
Hohenlohe wziął też udział w kluczowym dla ówczesnego świata sporze o
inwestyturę między papieżem Innocentym IV a cesarzem Fryderykiem U.
Sprytny gracz stanął po stronie cesarza, co oczywiście przyniosło mu
ogromne korzyści, gdyż wydana przez cesarza „Złota Bulla" uznawała za
należące do Krzyżaków tereny Prus, Litwy i Rusi. Zmarł 15 lipca 1249 r.
Na karierę zakonną postawił również inny Hohenlohe - urodzony w 1265 r.
Gotfryd. Stało się to jednak w zupełnie innych okolicznościach. Będąc
14-letnim młodzieńcem Gotfryd czuł pociąg do kobiet i rodzina wybrała mu
majętną kandydatkę na żonę. Byli już po słowie i oficjalnych zaręczynach.
Do ślubu jednak nie doszło, bo tuż przed wyznaczonym terminem weseliska z
narzeczoną Gotfryda ożenił się... jego ojciec. Niedoszły mąż ze złości i
wstydu przekroczył bramy zakonu krzyżackiego. Gdy miał 25 lat, został
komturem krajowym baliwatu Frankonii. Cztery lata później, w 1294 r.,
został niemieckim mistrzem krajowym i członkiem kapituły generalnej
zakonu. 3 maja 1297 r. po burzliwych wyborach w Wenecji upił się do
nieprzytomności na wieść, że to właśnie on ma poprowadzić brać rycerską w
nowe stulecie. Zmarł w 1310 r., doczekawszy się jeszcze przeniesienia
głównej siedziby wielkiego mistrza do Malborka.
Inni przedstawiciele rodu robili zawrotne kariery na królewskich i
cesarskich dworach. W kolejnych pokoleniach rodzina kilkakrotnie dzieliła
się na nowe gałęzie, z których głównymi były linie: starsza (protestancka)
Neuenstein i młodsza (katolicka) Waldenburg.
7 stycznia 1764 r. pięciu przedstawicieli starszej linii rodu zostało
wyniesionych do godności książąt Rzeszy.
Zesłanie na Śląsk
Na historyczny Górny Śląsk przybył Fryderyk Ludwik von
Hohenlohe-Ingelfingen. Urodził się w 1746 r. i po starannym wykształceniu
postawił na szybką karierę wojskową. A czas był ku temu wyśmienity, bo
europejskie głowy panujące szykowały się do wojny siedmioletniej, zwanej
III wojną śląską (1756-1763). Fryderyk Ludwik zdążył jeszcze wziąć udział
w ostatniej fazie wojny, a w 1768 r. przeszedł do armii pruskiej. Po
szturmie Francuzów na Bastylię w lipcu 1789 r. z zapałem przystąpił do
tępienia rewolucjonistów, odnosząc nawet kilka zwycięstw. Był też dowódcą
prawego skrzydła armii pruskiej podczas kampanii przeciw cesarzowi
Napoleonowi I w 1806 r. Stał na czele wojsk pokonanych przez Napoleona 14
października 1806 r. w bitwie pod Jena. On też - jako głównodowodzący
wojsk pruskich - skapitulował pod Prenzlau wraz z 10 tys. żołnierzami i
pułkiem 1800 kawalerzystów. Jego kariera generała piechoty była skończona.
Popadł w niełaskę u króla, wkrótce złożył dymisję i przeniósł się na
Śląsk.
Książę-generał był właścicielem dochodowych dóbr w księstwach Ingelfingen
i Óhringen. Te na Śląsku zdobył poprzez małżeństwo z Marią Anną von Hoym,
dziedziczką dóbr Sławięcice –Bytków -Szumirad. W 1799 r. z blisko 29 tys.
hektarowej posiadłości utworzono fideikomis, aby łatwiej nim dysponować w
zapisach spadkowych. W tym samym roku żona księcia w końcu nie wytrzymała
ciągłej nieobecności sławnego męża i rozwiodła się z nim, znalazłszy
pocieszenie w ramionach Fryderyka von Oerten-Sacken, właściciela dóbr w
Twarogu.
Odtąd Fryderyk Ludwik mieszkał samotnie w pałacu w Sławięcicach. Dla
poprawy samopoczucia urządził piękny park krajobrazowy w stylu angielskim
z altanką, świątynią dumania i chatką syberyjską. Prawdziwą ozdobą była
egzotyczna roślinność oraz sztuczne wzniesienia i polany widokowe. W
cieniu parkowego starodrzewia książę wybudował rodzinny grobowiec.
Okazał się też niezłym gospodarzem - dostrzegł nowe możliwości w
rozwijającym się regionie i zaczął inwestować. Na początku XIX w. wyłożył
pieniądze na budowę huty żelaza „Hohenlohe" w Bytkowie koło Katowic,
której projektodawcą, budowniczym i współwłaścicielem był John Baildon.
Przyczynił się również do rozwoju przemysłu w Sławięcicach i okolicy:
wybudował piec wapienny, założył zakład papierniczy oraz był inicjatorem
budowy kanału gliwickiego. Wszystko to przyniosło mu oczywiście olbrzymie
pieniądze.
Książęta-przemysłowcy
Odziedziczył je w 1811 r. najstarszy syn księcia, Fryderyk August Karol
(1784-1853), który dzięki trafnym inwestycjom jeszcze je pomnożył. Nowy
dziedzic wznowił wydobycie w kopalni , „Karolina" w Wełnowcu, połączył
huty cynku .August" i „Helena", tworząc hutę „August-Helena". W latach
1837-1838 kupił majątki Ujazd i Bycina z których w 1839 r. utworzył
dziedziczny fideikomis. Książę wyłożył również bajońskie sumy na renowację
spalonego w 1827 r. od uderzenia pioruna pałacu w Sławięcicach.
August von Hohenlohe zamknął oczy w 1853 r., a nowym zarządcą
wielomilionowej fortuny został jego 37- letni syn Hugo, którego urodziła
mu księżna Fryderyka Zofia, córka księcia Eugeniusza Fryderyka von
Wuertemberg. Ogrom majątku i wpływy sprawiły, że król pruski Wilhelm 118
października 1861 r. nadał mu dziedziczny tytuł księcia Ujazdu.
Książę Hugo bynajmniej nie spoczął na laurach i wciąż myślał o mnożeniu
fortuny. W 1869 r. połączył kilka kopalń w jedną, której nadano nazwę „Hohenlohe"
(pracowała do 1936 r.). W latach 70. w miejscu dawnej huty żelaza „Hohenlohe"
postawił hutę cynku, pod tą samą nazwą, która była zalążkiem wielkiego
kombinatu na pograniczu Wełnowca i Siemianowic. Na początku lat 90. XIX
stulecia przedsiębiorczy Hugo wykupił większość udziałów w sześciu innych
górnośląskich kopalniach i w 1891 r. dawał pracę ponad 7 tys. robotników.
Był jednym z pięciu najbogatszych ludzi w ówczesnych Niemczech i
najbogatszym mieszkańcem Opolszczyzny.
Wielką pasją księcia Hugona była polityka. Był dziedzicznym członkiem
pruskiej Izby Panów, a w latach 1867-1876 posłem w Reichstagu. Wiele uwagi
poświęcił też przebudowie sławięcickiego pałacu, który za jego czasów stał
się jedną z piękniejszych i najbardziej reprezentacyjnych rezydencji na
Śląsku. On też był fundatorem sławięcickiego szpitala, w którym w latach
pod koniec XIX w. pracował Robert Koch, odkrywca prątka gruźlicy i laureat
Nagrody Nobla w 1905 r. Książę Hugo zmarł 23 sierpnia 1897 r. w swoim
sławięcickim pałacu. Zgromadzone miliony odziedziczył najstarszy syn
Chrystian Krafft.
Urodzony w 1848 r. książę Chrystian otrzymał staranne wykształcenie - po
renomowanej akademii rycerskiej w Legnicy skończył studia prawnicze na
uniwersytecie w Bonn. Potem - wzorem ówczesnej młodzieży z
arystokratycznych rodzin - przeszedł przez kolejne szczeble kariery
wojskowej, której uwieńczeniem był stopień generała, nadany w czasie wojny
francusko-pruskiej z lat 1870-1871. Swoistym wyróżnieniem było też
przyznanie mu statusu honorowego członka zakonu joannitów.
Książę Chrystian kontynuował dzieło ojca i w 1899 r. rozpoczął budowę
kolejnej kopami w Brynowie. W 1905 r. za cenę 44 min marek i dodatkową
trzymilionową roczną rentę sprzedał zakłady przemysłowe spółce akcyjnej
Zakłady Hohenlohe (Hohenlohe Werke A.G.) w Wełnowcu. Własnością księcia
pozostały blisko 42 tys. ha ziemi oraz pakiet większościowy spółki Zakłady
Hohenlohe. W 1908 r. jego majątek oszacowano na ponad 150 min marek.
Hrabia żył tak, jak lubił. Urządzał bale i wystawne polowania, a wszyscy
znaczący w regionie arystokraci podlizywali mu się i intrygowali za jego
plecami. Zielenieli wprost z zazdrości, gdy aż przez dwa lata z rzędu, w
grudniu 1901 r. i 1902 r., cesarz Wilhelm II był gościem honorowym
urządzanych z wielką oprawą polowań. Trzeci raz Wilhelm II gościł w
Sławięcicach w grudniu 1906 r. Sława urządzanych z rozmachem bankietów
dotarła również do Moskwy i skusiła cara Mikołaja II, który nie omieszkał
złożyć wizyty księciu Hohenlohe i napić się sławięcickiej gorzałki.
Początek końca
Problemy przyszły po przegranej przez Niemcy I wojnie światowej, kiedy to,
aby uzyskać zwolnienie z uchwalonej przez sejm daniny majątkowej, Zakłady
Hohenlohe odstąpiły - jako jedyny górnośląski koncern - 15 procent akcji
polsko-francuskiemu holdingowi, co mocno uszczupliło konta bankowe księcia
Chrystiana. Niebezpiecznie było też w maju 1921 r., w czasie III powstania
śląskiego, kiedy to książę Chrystian musiał opuścić swoją rezydencję. 4
maja 1921 r. powstańcy wkroczyli do pałacu i na miesiąc urządzili w nim
siedzibę sztabu I dywizji wojsk powstańczych. Przebywali w nim m.in.
major Jan Józef Ludyga-Laskowski, dowódca I dywizji i zastępca naczelnego,
wodza, oraz Wojciech Korfanty - przywódca III powstania śląskiego.
Chrystian Krafft zmarł 14 maja 1926 r., pozostawiając majątek młodszemu
bratu - Hansowi. W latach 30. XX wieku w jego rękach było zaledwie 27%
udziałów w rodzinnych zakładach. Książę Hans von Hohenlohe zmarł 24
kwietnia 1944 r. w Oppurgu. Ostatnim właścicielem Sławięcic i Ujazdu
został książę August, który zmarł 2 sierpnia 1962 r. Do dziś w Niemczech
żyje jego syn Krafft i dwie córki: Małgorzata i Christina.
Joanna BANIK
jbanik@nto.pl
NTO - piątek 21 października 2005
|